poniedziałek, 18 marca 2013

Podróż do : Liverpool Styczeń 2013


Pomysł na tą podróż właściwie wyszedł spontanicznie, kumpel który mieszka w Doncaster wracał do Polski 1 lutego. Postanowiłem kupić bilety i " pojechać " po niego - czyt. poimprezować. 




Ponownie skorzystałem z tanich linii lotniczych "Ryanair" ,lecz z powrotem leciałem "Wizzair"

Wrocław - Liverpool 52 złotych
Doncaster/Sheffield - Wrocław 18 Funtów



Dzisiejsza podróż rozpoczęła się na lotnisku we Wrocławiu. Po przejściu przez bramki udałem się do duty free po towar, że tak powiem eksportowy, czyli papierosy i wódka :). Planowo o 10.35 samolot wystartował. Pogoda nie dopisywała, deszcz, mgła, wiatr to kilka przyczyn przez które, nie byłem pewny czy wyprawa się uda. Jednak Zaraz po starcie zaświeciło słońce, deszcz przestał padać co mnie ucieszyło. 





Jednak Anglia to Anglia. Nie ma się co czarować, po wyjściu rzecz jasna zaczęło padać, a co najgorsze, wiatr prawie urwał mi głowę . Ale nie ma co się też wielce zrażać, szybko zabrałem mapę w informacji (była za free, ale bardzo słaba – polecam kupić konkretną), wymieniłem kasę w exchange niestety dopiero na miejscu (też nie radzę, ceny z kosmosu). 





Dobra wyszedłem na przystanek, znajdujący się zaraz przy wyjściu, podjechał autobus 500 – przewoźnik Arriving (jest dwóch w mieście). Zakupiłem bilet u kierowcy - day rider na cały dzień za 3,50 funta i w drogę do miasta :). Po około 20 minutach znalazłem się w samym centrum Liverpool ! Stamtąd już blisko do miasta Albert Dock i Price Dock..(ja do środka nie wchodziłem, ale podobno warto, jeśli ktoś chce poznać historię beatlesów).





Wyruszyłem prosto na główną stacje kolejową przy Lime Street, gdyż miałem wcześniejsza rezerwację biletu do Doncaster (do kumpla) za mniej niż połowę ceny, więc opłaca bardzo ! zamiast 32 f zapłaciłem 12 f ! Wystarczy internetowo zarezerwować bilet, zapłacić kartą i w dniu wyjazdu wydrukować ja w biletomacie na stacji. 





Zanim to ogarnąłem zrobiła się 14.15, bo błądziłem i chodziłem jak w labiryncie pośród uliczek w centrum. Ale nie można się zgubić, Lime central station znajduje się obok jednego z najwyższych budynków w Liverpool, a mianowicie przy wieży radiowej.





Tak więc po wydrukowaniu  biletów, obrałem kierunek Anfield Road i Goodison park ;) czyli stadiony dwóch liverpoolskich klubów piłkarskich. Mając już bilet autobusowy nie miałem już problemu z jego kupnem, ale miałem dylemat w który autobus wsiąść i gdzie wysiąść, bo na przystankach były rozkłady porozpierdzielane :P . 






Udało się dojechać w końcu na dzielnice Everton, a tam już widać stadion. Po drodze MCD, czyli coś szybkiego i ciepłego na żołądek i w drogę. Fota przy Goodison park (małym stadionie Evertonu) i następnie pieszo pod Anfield - ponieważ są to zaledwie dwie przecznice od stadionu Evertonu. Po 15 minutowym spacerze i przelotnym ,mocno zawierającym deszczu ujrzałem to po co tu przyjechałem - stadion Liverpool Fc . Jednak muszę przyznać, że jeden jak i drugi stadion nie zrobił na mnie takiego wrażenia, jakie myślałem że zrobią ! 








Okolica była nie zbyt ciekawa (sporo opuszczonych I zniszczonych budynków na przedmieściach) Udało się obejrzeć te dwa obiekty do godziny 16, więc postanowiłem wybrać się z powrotem do centrum wypić ciepłą  herbatę i wyjść do portu gdzie można było zaczerpnąć trochę wiedzy na temat słynnych beatlesów . Herbata za 1,75 f w Costa, kanapka za parę funtów w subway’u - czyli pierwsza część planu zaliczona w 100 %, ale druga już nie do końca :P. 





Droga z limie street zajęła mi coś koło 30 min, ponieważ nie spieszyłem się za bardzo podziwiając centrum miasta. Kolejne 30 min spędziłem w dokach podziwiając widok na sąsiednie miasto jak i nabrzeże Liverpool. Zrobiło się już ciemno więc postanowiłem iść w stronę stacji, ale inną drogą i udało mi się trafić na coś w stylu deptaku ;) Godzina 18, full ludzi, sklepy markowe obładowane klientami, ja miałem tam już tylko jeden cel... Piwo. Jak wiadomo w centrum ciężko o jakiekolwiek spożywczaki, ale przy samej wieży radiowej udało mi się odnaleźć Tesco metro. Zostałem uratowany, a już zrezygnowany podążałem w stronę limie street. Wiadomo, 6 małych heniekenow w pakiecie - 5 funciaków  ;). Po drodze zacząłem je opróżniać bo bardzo byłem spragniony. Trzeba uważać, bo tam gdzie jest zakazane spożywanie alko , grozi mandat 500 f !! 



Tak więc około godziny 20.00 załadowałem się w pociąg (jaki peron,co i jak wszystko super opisane na tablicy odjazdów), po czym zanim się zorientowałem, znalazłem się w Manchester Picadily, stamtąd biegiem zobaczyć rozkład, skąd kolejny kurs do Sheffield. Miałem Niecałą godzinę, więc otworzyłem piwko i droga mija ;)




Około godziny 00:30 znalazłem się Goole - miejscowości, w której mieszka kumpel i siostra. Tam też zatrzymałem się na tą nockę. Następny dzień ziomek miał wolne już w pracy, także spędziliśmy go przy piwku i innych produktach przywiezionych z Polski (czyt. 40 %) . Następnego dnia po południu wyruszyliśmy pociągiem w stronę Doncaster, skąd zabrał nas autobus na lotnisko "Robin Hood'a". Po drodze jeszcze kilka śmiesznych sytuacji i wieczorem byliśmy już w kraju.

Podsumowując były to 3 dni intensywnego pobytu na wyspach, dzięki któremu rozerwałem się trochę, a przede wszystkim zobaczyłem kolejne ciekawe miejsce.

Porady :

* Najlepiej kupić bilety kolejowe wcześniej na stronie www.nationalrail.co.uk (opis w zakładce porady podróżnika)
* Najekonomiczniej jest kupić bilet autobusowy day rider. Bilety z miejsca na miejsce kompletnie się nie opłacają.

Przydatne Strony :

http://liverpool.ukokey.com/index.php?option=com_content&view=article&id=845:komunikacja-miejska-w-liverpool&catid=169:znajd&Itemid=684 - transport miejski 
* www.nationalrail.co.uk - kolej w Anglii
http://liverpool.lovetotravel.pl - zabytki i ciekawe miejsca

Kosz tej podróży : 

Bilety lotnicze - 30 F
Transport miejski i dojazdy (wszystkie)- 9 F
Jedzenie - Piwo itp. - 21 F
Prowiant z Polski - 10 F

Łączny koszt tej podróży to około 70 Funtów - 350 złotych


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz